Czy możliwe, by egipscy podróżnicy mieli coś wspólnego z Wirakoczem, posłańcem Słońca o jasnej cerze i brodzie, czyli cechach nieznanych tutejszym Indianom? Jeśli Heyerdahl miał rację konkwistadorzy wcale nie byli pierwszymi odkrywcami jeziora Titicaca.

Heyerdahl przepłynął tym statkiem bez najmniejszych problemów z Maroka na Barbados, śladami podróżników z zamierzchłej przeszłości. Opis tej wyprawy można znaleźć w książce Wyprawa Kon-Tiki.

Wycieczka w dół stromych zboczy Miedzianego Kanionu jest podróżą w coraz cieplejsze strefy klimatyczne. Sosnowo-jałowcowe lasy wyższych partii zboczy ustępują stopniowo zaroślom mesquite i akacjom, a także wysokim, rozgałęzionym kaktusom Znani z umiejętność szybkiego biegania Indianie Tarahumara poruszają się boso lub w prymitywnym obuwiu, odziani w zwiewne tuniki i jaskrawe przepaski na czoło. Dno kanionu to wilgotna dolina porośnięta drzewami pomarańczowymi, bananowcami i storczykami. XlX-wieczny wędrowiec ujął to w ten sposób:,, W nieco ponad cztery godziny dotarliśmy z krainy sosen do krainy palm”.

Mimo odstraszającego wrażenia, jakie kanion robi z daleka, żyje w nim 70 tys. Indian Tarahumara. Znani tu w XVII w. Europejczycy, Tarahumarowie zamieszkiwali większy obszar, lecz wypierani ze swych ziem przez Hiszpanów, wycofywali coraz głębiej w kaniony. Dziś na niewielkich poletkach ziemi bydło, owce i kozy oraz uprawiają kukurydzę, jabłka i brzoskwinie. Tarahumarowie nazywają siebie, rardmuri — biegnącymi ludźmi, potrafi, bowiem bardzo szybko biegać, co godne jest uznania zwłaszcza w krainie, w której każdy krok wiedzie bądź w górę bądź w dół. Urządzają też zawody, podczas których rywalizujące ze sobą drużyny toczą drewnianą piłkę po ustalonej trasie. A dotarcie do mety zabiera im kilka dni i nocy. Jest to zdumiewający pokaz ludzkiej wytrzymałości. Amerykańska pisarka Marjory Stoneman Douglas określiła Everglades, jako,, jeden z unikatowych rejonów świata, niedostępny i nigdy,, pełen blasku, bezkres (…), Słono-słodki smak wiatrów wiejących pod olśniewająco błękitnym, wysokim niebem i,, cudowne światło (…) Rozpromieniające zielono-brązowe, bezkresne pola oraz lśniącą, leniwie płynącą wodę”.

Rdzenni mieszkańcy południowej Florydy, Seminolpwie, nazywali Everglades Pa-hay-okee, czyli Trawiastymi Wodami. Teren jest tu przeważnie płaski, nisko położony i podmokły; porasta go las. W podzwrotnikowych puszczach i na cypryśnikowych bagnach odnosi się wrażenie, że w zaroślach czyha dinozaur. Największymi zwierzętami, które można tu spotkać, są aligatory i krokodyle, pumy, niedźwiedzie czarne, wydry i jelenie wirginijskie. W 1947 r. utworzono tu park narodowy. W Everglades płynie rzeka długości ok. 160 km. Wypływa z jeziora Okeechobee. Choć woda sięga tu zaledwie do kolan, jezioro ma powierzchnię aż 1865 km2. W porze deszczowej spada tu nawet 300 mm deszczu dziennie, a nadmiar wody wypływa z jeziora (otoczonego walami przeciwpowodziowymi do rzeki. Zasilają ją też inne źródła i strumienie, a jej wapienne łożysko obniża się w kierunku Zatoki Florydzkiej u południowych wybrzeży półwyspu.