Zadzwonił do mnie w piątek rano i powiedział. Masz od dziś urlop. Pakuj się. Nie rozumiałam o co mu chodzi, właśnie ubierałam się do pracy. Nie brałam przecież urlopu. A Jacek mówił tak chaotycznie że nie byłam w stanie zrozumieć o co mu chodzi. Przecież ja muszę iść do pracy, mam projekt, czekają na mnie. Powiedział że jest po mnie za kwadrans. Ten czas siedziałam na łóżku jak wryta i próbowałam zrozumieć o co chodzi. Jeszcze dziwniejsze było że właśnie do mnie dzwonił szef. Zwalnia mnie, pomyślałam. Odebrałam, powiedział Anka masz dziś i w poniedziałek wolne – wszystkiego dobrego. Odpocznij i baw się dobrze, o nic się nie martw damy radę. Po chwili przyjechał Jacek i zdziwił się że jeszcze nie jestem gotowa. Siedziałam jak w transie, a Jacek opowiadał mi jak postanowił, ze musi mi pomóc odpocząć. Przecież w sobotę mam urodziny.
Wszystko załatwił wczoraj, mój urlop, wyszukał najtańsze loty na Majorke kupił bilety i załatwił hotel. I lecimy. Na szybki słoneczny odpoczynek. Pod warunkiem, że się ruszę i spakuję bo zaraz ucieknie nam samolot. Uwielbiam tego faceta.